::: wystawa końcoworoczna 2010

::::: Linki do Wirtualnej Galerii Wystawy Końcoworocznej 2010 >>>

::::: Wystawa Pracownie ul. Wisniowa 10 >>> ::::: Galeria PWW, Galeria, Licealna >>> :::::

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

::::: Link do Wirtualnej Galerii Wystawy Końcoworocznej 2009 >>>

::::: Link do Wirtualnej Galerii Wystawy Końcoworocznej 2008 >>>

Magdalena KościańskaEdukacja Artystyczna świętuje koniec roku / wystawa w roku 2009

            Tradycyjnie – w czerwcu - miała miejsce wystawa końcoworoczna studentów kierunku Edukacji Artystycznej w Zakresie Sztuk Plastycznych prowadzonego w Katedrze Sztuki i Kultury Plastycznej Uniwersytetu Zielonogórskiego. Kilkudziesięciu młodych twórców zaprezentowało swoje prace z zakresu malarstwa, rysunku, rzeźby, projektowania graficznego, multimediów, fotografii. Prace można było oglądać w trzech miejscach: w budynku Wydziału Artystycznego, przy ul. Wiśniowej 10, w  Galerii Pracowni Wolnego Wyboru (ul. Wrocławska 7) oraz w siedzibie Rektoratu przy ul. Licealnej 9.
            W pierwszym z nich umieszczono największą część tej rozległej ekspozycji. Studenci Pracowni Rzeźby pokazali obiekty często odbiegające od klasycznych rzeźbiarskich mediów, bazujące na interdyscyplinarnym języku wypowiedzi. Wykorzystywanie i łączenie rozmaitych technik wpłynęło na różnorodność prezentowanych prac – pojawiają się także obiekty dwuwymiarowe. Zaciera się tu różnica między rzeźbą, a strukturami wizualnymi i innymi dziedzinami plastycznymi.  
            W Pracowni Edukacji Twórczej miała miejsce prezentacja będąca efektem działań warsztatowych przeprowadzanych z dziećmi i młodzieżą. W kontakcie z najmłodszymi tkwi inny sens sztuki - nie tylko jako procesu tworzenia, wytwarzania artefaktów, ale też formy dialogu, porozumienia. Artyści, zamykając się w swoich pracowniach - światach zapominają niekiedy, że tworzenie jest rozmową z drugim człowiekiem, nauką przekazywania emocji i wartości. Przeprowadzając tego typu warsztaty nie tylko pokazujemy dzieciom nowe techniki i formy plastycznej komunikacji, ale  sami uczymy się od nich świeżości postrzegania i szczerości. W tej samej sali zaprezentowano duże wydruki  - efekt  zajęć prowadzonych w Pracowni Działań Przestrzennych dotyczących różnych odmian wiatru (Halny, sirocco, samum)  - efemerycznego zjawiska, które potrafi być niewinne lub powodować destrukcję. 
           W sąsiedztwie mieściła się ekspozycja Pracowni Rysunku. Powstające w niej prace często nie kojarzą się z klasycznym rysunkowym warsztatem. Przykładem jest instalacja Adama Bartkowiaka, na którą składa się umieszczona na stoliku ogrodowym plastikowa zastawa z wizerunkami postaci zapisanych w historii Polski. Stworzona przy okazji obchodów 4 czerwca uświadamia, jak dziś postrzegamy wydarzenia związane z tym świętem. Przenośny zestaw, który możemy zabrać ze sobą na polowy piknik, zjeść na nim np. pierogi (które  - notabene - zostały dołączone do instalacji) i wyrzucić do kosza. Czy tak wygląda nasza narodowa świadomość? Pod posiłkiem znikającym z talerza stopniowo ukazują się postacie Wałęsy, Jaruzelskiego czy Bieruta. Wielu młodych ludzi zna te twarze z telewizji lub gazet, uczyło się o nich w szkole. Ale dla wielu stanowią tylko pusty symbol zwietrzałych kart polskiej historii. Ulotność znaczeń i trywialna konsumpcja zastępują wspomnienia. Pracę można postrzegać nie tylko przez pryzmat historyczny lub polityczny. Zasiadając przy "patriotycznym"  stoliku czuje się, jak duża część naszej codzienności znika za plastikowymi gadżetami - symbolami nietrwałości i pośpiechu, przy których przestaje być ważne to, co dawne. Żeby jednak nie było do końca smutno - w instalacji ujmuje przekora, bawi swego rodzaju odniesienie do dzieciństwa kiedy to jedząc pierwszą łyżeczką z pierwszego talerzyka naszym oczom zamiast Jaruzelskiego ukazywał się słonik lub kotek.
           Ponadto, piętro niżej, wyeksponowane zostało wielkoformatowe graffiti na papierze, będące efektem działania pt. Zatrzymać chwilę, które miało miejsce w grudniu zeszłego roku. Studenci Uniwersytetu Zielonogórskiego – Wydziału Artystycznego, Humanistycznego i innych – podjęli się wspólnego malowania pracy w Starej Winiarni. Akcja była częścią cyklu zatytułowanego Wspólne tworzenie. Jego inicjatorka, Jolanta Bartkowiak, twierdzi, że praca powstająca podczas jej trwania ma być spójna jako dzieło grupy, ale jednocześnie ukazywać indywidualność poszczególnych jej członków. Słowem – każdy wnosi coś od siebie. Istotnym elementem pracy był obiekt składający się z dużych blejtramów – połączonych w jedna całość, ale jednocześnie otwartych, wychodzących w przestrzeń.
            Powróćmy teraz piętro wyżej. Trafiamy tu do Pracowni Projektowania Graficznego. Pomieszczenie niewielkie  - ale prac sporo. Tematyka - jak to  bywa w przypadku wystaw zbiorowych - zróżnicowana. Plakaty filmowe, kompozycje typograficzne, projekty kalendarzy, książek, etc. - zabawy obrazem i słowem w wydaniu cyfrowym, po przeniesieniu na papier. Projekty pudełek cieszą także najmłodszych (przykład - piękna reakcja dwuletniej zwiedzającej, próbującej nawiązać kontakt z kartonowym Mario). Kilka wielkoformatowych prac informuje nas o tym, że Typografia jest sexy. W innych kryje się jednoznaczna informacja Jestem w kropce, a kalendarze (tu na uwagę zasługuje choćby ten w wykonaniu Eli Prusinowskiej) zamiast przypominać o upływającym czasie odciągają od tej myśli ciekawą, barwną formą.  Zabawy z owocami w trybie CMYK pobudzają apetyt (pierogi zjedzone "na Jaruzelskim" już dawno odeszły w zapomnienie). Czas więc wyruszyć dalej, zanim na dobre zacznie burczeć w brzuchu. A przed nami jeszcze trochę zwiedzania...
            Ruszamy teraz do Pracowni Malarstwa. Tu - zarówno klasyczne, akademickie martwe natury, jak i prace bardziej konceptualne. Oglądając te wszystkie twory miło jest rozluźnić się przy pracach potraktowanych z nieco większym dystansem. Należy do takich obiekt malarski Katarzyny Grońskiej.
W "kapiącym" różem, bajkowym pomieszczeniu czarny, pluszowy kot wykonuje z namaszczeniem prozaiczne czynności. Praca swoja formą bawi... i realizuje drzemiącą w wielu z nas potrzebę podglądactwa. Oczywiście - z przymrużeniem oka.
            Przy schodach wejdziemy jeszcze na moment do Pracowni Wideo, w której miała miejsce skromna prezentacja pierwszych studenckich zabaw z kamerą. Chwilka na złapanie oddechu... i czas ruszyć do galerii PWW.
            Piwnica przy ul. Wrocławskiej będąca siedzibą galerii została zaadaptowana na potrzeby Pracowni Fotografii. Wchodzących wita Ikona w formie lightboxu, która jednocześnie kojarzy się z okiem kamery - nie tylko dzięki bordiurze z motywami TV testu, ale i przez jej umiejscowienie. Sposób eksponowania ikon odpowiada bowiem formie umieszczania kamer w miejscach publicznych. Co jest dziś sacrum? I czy wchodząc do galerii obserwujemy... czy jesteśmy obserwowani? Na to pytanie nie znajdziemy odpowiedzi w kartach Moniki Kamińskiej. Są one bowiem efektem reakcji na temat Maska. Komplet estetycznie wykonanych kart z (równie estetycznym) wizerunkiem autorki ukazuje subtelną mimikę, która czasem może więcej pokazać niż ukryć. Przy odrobinie wysiłku uda się jednak wyczytać z niej więcej niż z kart. Czytanie z twarzy staje się wróżbiarską dyscypliną czasem zastępowaną wizytami u tarocistek mającymi pomóc rozwiązać niewyjaśnione sprawy. 
            W największej sali nie musimy się już obawiać tajemniczych obserwatorów i czarów rzuconych przez niecne wróżbiarki. Odnajdziemy tu bowiem Apotropeje - talizmany chroniące nas przed złymi mocami. Ujmującym przykładem jest sukienka wykonana przez Magdalenę Lehman-Konieczną z umieszczonymi na wysokości brzucha przedmiotami. Znaczenie ich jest o tyle ważne, że może obronić przed złem rodzące się nowe życie. Strój ten staje się rodzajem osobistej modlitwy, a zarazem ciekawym sposobem spojrzenia na medium, jakim jest fotografia.
            Kolejna zwracająca uwagę praca (i tu znów odniesienie do sfery sacrum) to Instrukcja Michała Talarczyka. Zmultiplikowana forma kukiełki bez ustanku uczy nas wykonywać znak krzyża - często wykonywany mechanicznie, a czasem wręcz zapomniany. Dziś, kiedy wszystko służy ułatwianiu życia na każdym kroku podsuwa się nam instrukcje obsługi. To one mają pokazać nam jak modlić się, jak czuć, jak żyć. Idąc dalej nie można, oczywiście, zapomnieć o zanurzeniu palców w wodzie święconej.
            Odrębna sala zaadaptowana została dla kilku prac, dzięki którym wytworzyła się w nich intymna przestrzeń. Należy do nich obiekt Beaty Kot, Przez czas i bez-czas. Duchy drzemiące w wizerunkach ze starych fotografii czuwają nad małą, drewnianą szafką. Zaglądając do szuflad przywołujemy drzemiące w nich, niewyraźne, ale wciąż jeszcze istniejące wspomnienia. W pierwszym odruchu chciałoby się - jak zwykle - pociągnąć za uchwyt szuflady by ją otworzyć. Jednak - nie ma lekko. Dostęp do tych historii jest skrupulatnie ukrywany. Można spojrzeć przez rączkę, która nagle okazuje się wizjerem, podejrzeć skrawki rzeczywistości jak przez dziurkę od klucza. Nadal pozostają jednak odległe i nieosiągalne. Należą już przecież do innego świata.
            Za plecami rozgrywa się za to, "tu i teraz",  całkiem inna historia. Na jej bieg złożyła się praca dyplomowa pt. Powierzchnie. Jej autorka, Olga Szwałek wykonała zestaw lightboxów oraz film. Okrągłe, podświetlane barwne obrazy przedstawiają zniekształcone podczas procesu fotografowania twarze pokryte makijażem. Powstały na drodze fotograficznego eksperymentu, podczas którego autorka wielokrotnie przetwarzała fotografię po jej wykonaniu (np. robiła zdjęcie gotowej fotografii odbijającej się w lustrze, uzyskując w ten sposób zniekształcenie obrazu). Uzupełnieniem ekspozycji jest film emitowany od końca, na którym autorka zmywa makijaż po to, by na końcu jej twarz pokryła się tytułową „powierzchnią”. To, co wtórne, czyli maska, forma, przebranie staje się więc czymś pierwotnym, historią opowiedzianą przez pryzmat krzywego zwierciadła.
            Czas wyjść z galerii i ruszyć w stronę siedziby Rektoratu. Czeka tam kolejna porcja prac studentów. Po wrażeniu, jakie pozostawiły na nas „piwniczne czeluście” trafiamy w miejsce zgoła kontrastowe. W sterylnym i wyestetyzowanym pomieszczeniu zagospodarowanym jako niewielka galeria dominują prace rysunkowe, jest też kilka malarskich. Małgosia Dobrucka przedstawia na płótnach grafizujący motyw ruchomych schodów, układający się w ornament – labirynt. Obok – prace Katarzyny Kulikowskiej – zestaw małych obrazków – szkiców, przywodzących na myśl plastyczne zapiski ze szkolnego kajetu. Ta sama autorka sprawdza nasz wzrok malarskimi „okulistycznymi” planszami, na których, zamiast liter pojawiają się – analogicznie - krawat i szminka. Można więc sprawdzić pod koniec tej podróży czy po obejrzeniu całej ekspozycji nasze gałki oczne jeszcze funkcjonują prawidłowo…
Przygotowań do wystawy było sporo, niestety, w pełnej krasie można było ją podziwiać zaledwie jeden dzień. Wstępując jednak w mury Wydziału Artystycznego warto sprawdzić, jak wygląda na co dzień praca, która owocuje tym corocznym świętem

*

            Na koniec – trochę o samym kierunku, jakim jest Edukacja Artystyczna w zielonogórskim wydaniu. Oferuje on studia I stopnia ze specjalnością multimedia w edukacji oraz II stopnia, na którym można osiągnąć specjalizację arteterapeuty. Oprócz nawiązywania kontaktu z innymi poprzez szeroko pojęte sztuki plastyczne i przeprowadzanie warsztatów, studenci uczą się tu łączenia ze sobą współczesnych mediów, poznawania sztuk wizualnych na drodze artystycznego eksperymentu.
            Przy Katedrze Sztuki i Kultury Plastycznej działa Koło Naukowe Pracownia Wolnego Wyboru, zajmujące się prowadzeniem Galerii PWW i zrzeszające studentów oraz wykładowców nierzadko mających aktywny wkład w rozwój lokalnej (i nie tylko) kultury. W samej galerii miały miejsce liczne wystawy studentów oraz artystów z innych ośrodków w Polsce. Działania koła wychodzą także poza jej przestrzeń. Przykładem może być tu choćby zeszłoroczna Miejska Strefa Artystyczna ZONART zorganizowana w dniach 27-29 czerwca przez studentów Wydziału Artystycznego oraz kierunku Animacji Społeczno – Kulturalnej UZ przy współpracy z Fundacją Kombinat Kultury.

                                                                                                                            Magdalena Kościańska

             :: do góry ::