[kliknij, aby powiększyć]

 

Co to jest?

Podczas oglądania obrazów Beaty Sochańskiej jeszcze przed rozpoczęciem wernisażu, zaczęłam się zastanawiać, co mogę o tych pracach powiedzieć? Nie jest łatwo wygłosić wstęp do wystawy, gdzie na ścianach wiszą surrealistyczne obrazy, a przynajmniej moim zdaniem zakwalifikowanie ich do nurtu surrealistycznego najlepiej je określa. Autorka nawet nie nadawała swoim pracom tytułów. Co czyniło je tajemniczymi i bardziej interesującymi.

Odpowiedzi na pytanie, które pojawia się zawsze i nieodzownie na tego typu wystawach, nie znam. Co to jest? Tak, widzowie lubią wiedzieć co przedstawia obraz, albo, czy to co przedstawia zgadza się z tytułem. Kiedy zabierzemy tytuły spod prac, które są nieprzedstawiające, widz poczuje się nieswojo, oszukany lub wprowadzony w błąd. Myślę, że problem z interpretacją tego typu sztuki polega na tym, że zadajemy niewłaściwe pytanie. Może powinniśmy zastanowić się: Czym ten obraz jest dla mnie? Co czuję, kiedy go oglądam? Jakie emocje wywołuje przedstawiona kompozycja, lub użyte przez autorkę kolory?

Byłam podekscytowana, ponieważ wystawa obudziła we mnie wiele odczuć. Siłą obrazów surrealistycznych jest kolor, forma oraz brak jakichkolwiek ograniczeń. To JA odbiorca jestem ważna, ponieważ wnioski i spostrzeżenia, do których dojdę po obejrzeniu tej ekspozycji będą wynikały tylko i wyłącznie z mojej estetycznej wrażliwości. Mogę poprzez pryzmat swojej wyobraźni dojść do oryginalnych skojarzeń lub wniosków.

25 listopada 2008 r. wygłosiłam kilka zdań rozpoczynających wernisaż wystawy Beaty Sochańskiej zatytułowanej „TAM I SIAM”. Była to wystawa dyplomowa. Autorka tego samego dnia rano obroniła się w Pracowni Malarstwa Instytutu Sztuk Pięknych Uniwersytetu Zielonogórskiego, pod kierunkiem dr hab. Leszka Knaflewskiego, prof. UZ. Po przemowie oddałam głos Beacie, która powiedziała, że nie chce opowiadać o swoich pracach, ponieważ jest to za bardzo intymne. Na pewno tworzeniu każdej z nich towarzyszyły głębokie i jak najbardziej prywatne emocje. Wolność jaką daje ta dziedzina sztuki, pozwoliła artystce pozostawić w obrazach odbicie swojej wrażliwości. Każdy opowiadał inną historię.

Duża różnorodność prac pozwalała na coraz to nowe doznania estetyczne, a każde było wyjątkowe. Moje zmysły w pewnym momencie się zgubiły. Krok za krokiem odczuwałam smutek, zdziwienie, niepokój, strach, podziw. Może gdybym obejrzała je za jakiś czas moje emocje byłyby inne?

Cała wystawa zrobiła na mnie wrażenie manifestu. Autorka powiedziała, że dla niej także jej prace są pewnym rodzajem protestu. Jakie dokładnie wydarzenia Beata Sochańska miała na myśli, malując poszczególne obrazy? Tego nie wiem. Na pewno były dla niej ważne, dlatego postanowiła o nich opowiedzieć. Istotne dla mnie są moje własne skojarzenia, oraz osobiste skojarzenia każdego widza z osobna.

Surrealizm zawsze był manifestem przeciw różnym zjawiskom. Forma wyrazu na początku kształtowania się tego nurtu sugerowała bunt przeciw klasycyzmowi, realizmowi, empiryzmowi, racjonalizmowi, utylitaryzmowi i konwencjom w sztuce. Cechowała go swoboda w doborze technik twórczych. Ulubionymi technikami surrealistów stały się te, które umożliwiają czynności automatyczne, np. collage, dekalkomania. W malarstwie dominuje czynnik poetycki, a przedmioty rzeczywiste pełnią nową, wymyśloną funkcję.

André Breton, główny teoretyk surrealizmu, napisał: Z obrazami surrealistycznymi dzieje się tak samo, jak z obrazami wytwarzanymi przez opium, człowiek ich nie przywołuje, ale same się nasuwają spontanicznie, narzucają się przemocą. Nie może się ich pozbyć, bo wola jest bezsilna, i nie panuje już nad władzami umysłu. Najbardziej znany cytat z prozy Bretona jest próbą wyciągnięcia esencji, przedstawienia w obrazowy sposób idei surrealizmu:

Najprostszy akt surrealistyczny to wyjść na ulicę z rewolwerami w pięściach i strzelać w tłum na chybił trafił. Kto nie miał chociaż jeden raz w życiu ochoty skończyć w ten sposób z drobnym systemem zbydlęcenia i prawomocnego skretynienia, ten ma wyznaczone miejsce w tym tłumie z brzuchem na poziomie lufy.

Nie mogę się tu z Bretonem nie zgodzić. Istota, która zgadza się na wszystko co dzieje się wokół niej, bez żadnej refleksji, cicho i potulnie, nie jest istotą rozumną. Każdy widział lub słyszał o czymś, co budzi w nim sprzeciw. Żeby być w zgodzie ze swoim sumieniem musimy się buntować przeciw temu, co uważamy za niesłuszne.

Patrycja Lewicka

 

Beata Sochańska „Tam i siam”
wystawa dyplomowa w Pracowni Malarstwa ISP UZ pod kierunkiem dr hab. Leszka Knaflewskiego, prof. UZ
wernisaż |wtorek 25.11.2009 |godz. 18.00 (malarstwo, obiekt)

__________________________________________________________________________________________________ Koło Naukowe PWW przy Katedrze Sztuki i Kultury Plastycznej Wydziału Artystycznego Uniwersytetu Zielonogórskiego